Piotr Skwieciński Piotr Skwieciński
5776
BLOG

Katyń - znów nic nie wiadomo...?

Piotr Skwieciński Piotr Skwieciński Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 96

 

Dziś byłem w rosyjskiej telewizji, w programie publicystycznym „Suditie sami” (Osądźcie sami), gdzie uczestniczyłem w dyskusji na temat relacji polski-rosyjskich. I mam bardzo ambiwalentne uczucia.
Program ten robi się w pierwszym kanale państwowej TV, o 16 czasu moskiewskiego, czyli w prime-time nadaje się live na Daleki Wschód, a na resztę kraju z Moskwą i Petersburgiem – 3 czy 4 godziny później, czyli też w prime-time. Dodajmy, że jedynka to najszerzej oglądane tutaj medium. Więc widownia ogromna.
Program trwa (tj.nagranie trwa tyle – bo w wersji nie przeznaczonej na Daleki Wschód przez te trzy godziny przed nadaniem montuje się go – to dodatkowa okoliczność) prawie godzinę. Było 10 uczestników + widownia. Oczywiście młodzieżowa, oczywiście klaszcząca.
Gości 10. Z Polaków ja, Wiktor Bater z Polsatu, Krzysztof Zanussi (przyleciał specjalnie na program z Warszawy i zaraz odleciał – czapki z głów, bo odegrał niesłychanie pozytywną rolę) i telemostem Wajda z Krakowa. Rosjanie: szlachetne panie profesor Lebiediewa i Łykoszina, obie niezwykle zasłużone w walce o prawdę w sprawie katyńskiej, jeden dziennikarz, jeden działacz gospodarczy z Forum Krynickiego. I… no właśnie.
Siergiej Kurginian, przedstawiony jako filozof. Witalij Trietiakow, dziekan wydział dziennikarstwa telewizyjnego uniwersytetu im.Łomonosowa i trzeci dżentelmen, którego nazwiska nie zapamiętałem (wiem, że to źle o mnie świadczy – weźcie jednak pod uwagę, że jestem tu nowy i byłem stremowany). O nich za chwilę.
Prowadzący: Maksym Szewczenko, jedna z podstawowych postaci rosyjskiej publicystyki telewizyjnej.
Temat: „Polska-Rosja – 400 lat osobno?” Skąd im się wzięło akurat 400 lat? Pewnie +- od dymitriad… ;)
Treść… główne pytanie: rok temu wszyscy mieliśmy nadzieję na „pieriezagruzkę” (czyli reset) w stosunkach polsko-rosyjskich. Teraz widać, że nic z tego. Przeszkadza nam historia. Czy kiedyś będziemy mogli mieć dobre stosunki, czy zawsze będzie uniemożliwiać to historia?
I taką wizję rzeczywistości – że to przeszłość uniemożliwia „pieriezagruzkę” – lansował prowadzący.
Niestety, dyskusję w dużej mierze ustawiło trzech wyżej wzmiankowanych dżentelmenów, bardzo aktywnych, reprezentujących radykalnie antypolski i nacjonalistyczny światopogląd. Jeden (Trietiakow) wyciągnął z kieszeni kartkę, i zaczął odczytywać fragmenty z artykułu śp.prof.Wieczorkiewicza z „Rzeczpospolitej” o tym, że w 39 Polska powinna iść z Niemcami na Rosję. Ponieważ wiedział, że „Rz” jest częściowo własnością rządu, twierdził, że dopóki rząd polski lansuje takie tezy, nie ma sensu gadać z Polakami o czymkolwiek…
Ogólnie tezy tych panów: Polacy bez przerwy chcą żeby Rosja na kolanach posypywała sobie głowę popiołem („młodzieży – krzyczał Kurginian do widowni – „jeśli zgodzisz się na to, to Rosja skończy jak Związek Radziecki…”), polskie elity („szlachta”) są genetycznie agresywnie antyrosyjskie, wszystkie polskie pretensje do obecnych władz rosyjskich to tak naprawdę rewanż za utratę statusu mocarstwa na rzecz Rosji, Polacy wymordowali w latach 20.jakąś straszliwą liczbę radzieckich jeńców w swoich obozach (temat bardzo lansowany, w kilku-, kilkunastu odsłonach), Polska powinna być dożywotnio wdzięczna Rosji za oswobodzenie od Hitlera,  itd., itp.
Panowie są agresywni, kiedy mówi coś któraś z Pań Profesor, oni krzyczą o polskiej propagandzie. Kiedy któraś z Pań Profesor mówi żartobliwie: Polacy zawsze byli lepsi od Rosjan w jednym – galanterii wobec kobiet, komentują: „wyobraźcie sobie, że na uczelni amerykańskiej ktoś powie, że Anglicy są bardziej galanteryjni wobec kobiet niż Amerykanie – przecież cała sala wstałaby i wyszła!” Ech, ta ich wiedza o świecie… ;) )
Wajda, traktowany z ogromnymi referencjami, odpowiada na pytanie dlaczego Polacy są nieufni wobec Rosji. Odpowiada prawdziwie, ale siada tłumaczenie, potem siada cały telemost. Zanussi – jak już napisałem – robi bardzo dobrą robotę, też jest traktowany z rewerencjami, spokojnie, grzecznie i przyjaźnie tłumaczy podstawowe rzeczy, potrafi z dobrym skutkiem odwołać się do obecnej na widowni rosyjskiej młodzieży. Jest – powiem to raz jeszcze – bardzo dobry i po dobrej stronie.
Prowadzący: nie zgadza się z atakującymi, wchodzi z nimi w polemiki, trochę na zasadzie że nie mają racji, ale znacznie bardziej w imię podstawowej tezy programu: nie dopuśćmy, żeby przeszłość pętała nas dzisiaj.
Ja: biję się dzielnie ;), mówię i o niemożliwości porównywania Katynia do sprawy jeńców radzieckich z ’20, i o tym, że rozliczanie całej Polski czy nawet „Rz” z jednego artykułu Wieczorkiewicza oznacza niezrozumienie zasady wolności mediów, i o czymś jeszcze. Raz nawet udało mi się powiedzieć, że „pierezagruzka” nie powiodła się wcale nie z powodu przeszłości, tylko ze względu na sprawy jak najbardziej aktualne: śledztwo smoleńskie i krycie przez rosyjskie państwo rosyjskiej części odpowiedzialności za 10.04. (mówiłem o tym jako jedyny i spośród Polaków, i spośród Rosjan).
Wszystko to nic takiego, jeszcze mieści się w ramach dyskusji. Ale niestety – potężna część programu to sprawa Katynia. Gentelmani, o których tu tak dużo piszę, mówią o „micie katyńskim”. Mówiąc krótko – ze wszystkich sił kwestionują prawdę. To wcale nie radzieccy, to Niemcy.
Naprawdę.
Mam wrażenie, że dyskutuję o Holocauście z Irvingiem albo kimś jeszcze gorszym.
Przypominam: rzecz dzieje się w ważnym programie publicystycznym, w najważniejszej państwowej telewizji, trzy dni po stwierdzeniu przez Miedwiediewa że Katyń to NKWD, a wszystkie inne tezy są na niczym nie oparte.
Myślę: wprowadzanie do dyskusji na zasadach równouprawnienia ludzi, którzy uprawiają oczywiste kłamstwo, jest dyskusyjne. No, ale niech będzie.
W pewnym momencie Prowadzący pyta o zdanie faceta pod krawatem, siedzącego na widowni. Ten – jak się okazuje, twórca portalu „Prawda o Katyniu” – odpowiada krótko: „Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że Katyń zrobili Niemcy”.
- Jest i taki punkt widzenia – rzuca Prowadzący w stronę Pań Profesor.
No, to już jakoś tak niefajnie.
Ale to, jak się okazuje, jeszcze nic.
Bo w pewnym momencie, w trakcie dyskusji z profesor Lebiediewą, Prowadzący w odpowiedzi na jej zdania: „przecież ponad wszelkie wątpliwości udowodniono… (że Katyń to NKWD), rzuca krótko:
- Nic nie udowodniono!
Powtórzmy – mówi to nie uczestnik dyskusji, gość, tylko Prowadzący. W bardzo ważnym programie, w najważniejszym kanale rosyjskiej państwowej telewizji…
Reasumując: mam mieszane uczucia. Z jednej strony – jak już napisałem wyżej – mam satysfakcję, bo dzielnie walczyłem ;), i to po rosyjsku. Po jasnej stronie mocy występowały też obie Panie Profesor, wszyscy obecni Polacy, i rosyjski dziennikarz.
Ale z drugiej – wziąłem udział w programie, w którym na powrót wprowadza się do mainstreamowego obiegu kłamstwo katyńskie. Jako równouprawnioną wersję wydarzeń.
Ambiwalencja co się zowie.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka